Czy zagranicą naprawdę jest lepiej
W Polsce niema pracy dla ludzi z moim wykształceniem, w Polsce nie ma pracy za godziwe pieniądze, mówią ludzie. Ja uważam wręcz przeciwnie. W Polsce jest praca. Nie od razu kierownik i nie od razu za miliony. Nikt nie weźmie na kierownika w garażu gościa, który w życiu klucza w ręku nie trzymał. Znana jest nam stara mądrość mówiąca, że „nie od razu Rzym zbudowano” .
Zapytasz więc co ja robię w Szkocji skoro w Polsce jest praca. A no żyję. Nie nazwał bym tego emigracją, a zwłaszcza nie ucieczką za lepszym życiem. Uważam raczej moją przeprowadzkę do UK jako zmianę miejsca zamieszkania obywatela UE. Nie miałem po co emigrować. W Polsce zarabiałem dużo więcej niż średnia krajowa.
I po tym czasie jaki tu spędziłem, po mimo zachłyśnięcia się zachodem. Stwierdzić mogę, że różnica między Polską, a UK wcale nie jest taka ogromna jak się ludziom wydaje. Wcale nie jesteśmy gorszym krajem.
No dobra jesteśmy. Ale nie dlatego, że nie ma u nas jakiś usług internetowych, albo ofert banków. Momentami zastanawiam się dlaczego w Polsce w banku miałem lepsze warunki niż tutaj. Jesteśmy gorsi bo sami: SAMI TAK O SOBIE MYŚLIMY. Sami siebie tak postrzegamy i taki tworzymy obraz naszego kraju. A jak by tak zacząć być szczęśliwym, że w ogóle ma się pracę, bo tyle ludzi niema. Uśmiechnąć się na ulicy do mijającej nas osoby (to jest lepsze w UK). Czego możemy zazdrościć zachodnim krajom to najniższej krajowej za którą można w miarę normalnie ciułać J.
A poza tym zagranica to samo. Te same problemy i ten sam typ ludzi z którym rząd walczy a nie potrafi sobie poradzić. Chociaż w Polsce armatek wodnych mogą używać i kul gumowych; mowa o Londynie i pozostałych miastach Anglii gdzie zanim zapadły decyzje zdewastowano miasta. Ludziom się znudziło rabowanie i zamieszki same zanikły.
Te wszystkie serwisy telefoniczne są tak samo beznadziejne jak i w Polsce. Jakość usług świadczonych przez firmy nie wybija się niczym szczególnym. Nie czuję się jakoś jak królewicz wchodząc do banku. Czy żeby, moje zamówione rzeczy dochodziły szybciej.
Żeby wam podać przykłady:
+ walczę z dostawca Internetu o zwiększenie prędkości Internetu. Bo poniżej 1 mega to żyć się nie da. Według brytyjskiego odpowiednika TPsy mogę wyciągnąć na łączu od 2 do 4 mega. A mój dostawca usługi mówi mi że dostarcza najlepszą możliwą na moim łączu. I nie dociera do nich, że jak testowałem linię zaraz po podłączeniu to miałem 3 mega. (przez pierwsze 12 dni od podłączenia dostawca Internetu testuje, zmieniając bliżej nieznane mi parametry, linie by dostarczyć maksymalnie stabilne i szybkie łącze)
+ bank obarczył mnie opłatami karnymi za to, że jeden z pracowników popełnił błąd. Przelał pieniądze nie na to konto co trzeba i nie mogli utworzyć do tego konta zlecenia stałego.
Wracając natomiast do ludzi i do stwierdzenia, że za granicą może być lepiej w kwestii pracy. Tu jest tak samo (różnica w zarobkach). Nic sobą nie reprezentujesz to nie awansujesz. Tak samo jak w Polsce . Jesteś ambitną osobą, skorą do nauki to do dzieła. Grunt ten sam, start ten sam. Albo jesteś wartościowy na rynku pracy albo nie. Jeżeli nie jesteś to może najwyższy czas zacząć inwestować w siebie. Uczyć się. Zarówno tu jak i tam jest ta sama sytuacja. Chcesz zarabiać najwięcej musisz być najlepszy.
A skoro podobna sytuacja jest z pracą to i podobna sytuacja jest z bezrobociem. Jest bezrobocie i jest margines społeczny nazywani tutaj NED (Nie wyedukowany delikwent) . Ale jest jedna olbrzymia różnica. O ile Królowa i rząd Brytyjski na własnym łonie wychowali nie wyedukowanych nierobów z pokolenia na pokolenie utwierdzających się w przekonaniu, że nie trzeba pracować bo państwo da. Lepiej pić i ćpać bo wtedy jeszcze lepsza kasa. O tyle w Polsce jest to odziedziczone po komunizmie a właściwie jest to skutek upadku komunizmu w Polsce. Ludzie nie potrafili odnaleźć się na wolnym rynku. Nie potrafili zrozumieć, że pracy już się nie dostaję. Teraz to bardziej działa jak wymiana ja Ci dam pracę (umiejętności, wiedzę), Ty mi za to pieniądze. Nie ma wiedzy, nie ma umiejętności to niema pieniędzy. A teraz to już tak z przyzwyczajenia się dzieje. Lepiej powiedzieć, że pracy niema niż iść i pracować. Młodzi biorą przykład ze starszych ze swojego otoczenia. A ze względu toporność naszej kształconej jeszcze w PRL kadry nauczycielskiej, która w żaden sposób nie potrafi (są wyjątki) wyjaśnić młodzieży po co się uczyć, dalej tworzymy nie wyedukowanych, nie nauczonych logicznego myślenia ludzi, którzy będą ten krąg zamykać. I to samo się dzieje na wyspach. Poziom edukacji jest żałosny.
Chyba to jest wpisane w rozwój cywilizacyjny kraju (każdego). Tworzy się taki margines społeczny ludzi beznadziejnie wierzących, że państwo im pomoże takie po PRL-owskie myślenie „ czy się stoi czy się leży dniówka zawsze się należy”. Ale skąd takie myślenie w UK? W polskiej komunistycznej rzeczywistości każdy miał pracę, potrzebną czy nie ale miał.
Natomiast tu w UK nie każdy ma pracę. Ale każdy ma pomoc socjalną. Mniejszą większą ale ma. Rozpieszczanie obywateli. Czy za samo bycie już powinni mi płacić. I nad tym ubolewam. Ludzie pracy nie rzadko mają gorzej niż debile nie potrafiący się podpisać.
Dużo jeszcze zmian przed nami ale największa powinna się odbyć w naszych umysłach. Z nadzieją spoglądam w przyszłość. Że Polska nie popełni tych samych błędów co np. UK.
Zapytasz więc co ja robię w Szkocji skoro w Polsce jest praca. A no żyję. Nie nazwał bym tego emigracją, a zwłaszcza nie ucieczką za lepszym życiem. Uważam raczej moją przeprowadzkę do UK jako zmianę miejsca zamieszkania obywatela UE. Nie miałem po co emigrować. W Polsce zarabiałem dużo więcej niż średnia krajowa.
I po tym czasie jaki tu spędziłem, po mimo zachłyśnięcia się zachodem. Stwierdzić mogę, że różnica między Polską, a UK wcale nie jest taka ogromna jak się ludziom wydaje. Wcale nie jesteśmy gorszym krajem.
No dobra jesteśmy. Ale nie dlatego, że nie ma u nas jakiś usług internetowych, albo ofert banków. Momentami zastanawiam się dlaczego w Polsce w banku miałem lepsze warunki niż tutaj. Jesteśmy gorsi bo sami: SAMI TAK O SOBIE MYŚLIMY. Sami siebie tak postrzegamy i taki tworzymy obraz naszego kraju. A jak by tak zacząć być szczęśliwym, że w ogóle ma się pracę, bo tyle ludzi niema. Uśmiechnąć się na ulicy do mijającej nas osoby (to jest lepsze w UK). Czego możemy zazdrościć zachodnim krajom to najniższej krajowej za którą można w miarę normalnie ciułać J.
A poza tym zagranica to samo. Te same problemy i ten sam typ ludzi z którym rząd walczy a nie potrafi sobie poradzić. Chociaż w Polsce armatek wodnych mogą używać i kul gumowych; mowa o Londynie i pozostałych miastach Anglii gdzie zanim zapadły decyzje zdewastowano miasta. Ludziom się znudziło rabowanie i zamieszki same zanikły.
Te wszystkie serwisy telefoniczne są tak samo beznadziejne jak i w Polsce. Jakość usług świadczonych przez firmy nie wybija się niczym szczególnym. Nie czuję się jakoś jak królewicz wchodząc do banku. Czy żeby, moje zamówione rzeczy dochodziły szybciej.
Żeby wam podać przykłady:
+ walczę z dostawca Internetu o zwiększenie prędkości Internetu. Bo poniżej 1 mega to żyć się nie da. Według brytyjskiego odpowiednika TPsy mogę wyciągnąć na łączu od 2 do 4 mega. A mój dostawca usługi mówi mi że dostarcza najlepszą możliwą na moim łączu. I nie dociera do nich, że jak testowałem linię zaraz po podłączeniu to miałem 3 mega. (przez pierwsze 12 dni od podłączenia dostawca Internetu testuje, zmieniając bliżej nieznane mi parametry, linie by dostarczyć maksymalnie stabilne i szybkie łącze)
+ bank obarczył mnie opłatami karnymi za to, że jeden z pracowników popełnił błąd. Przelał pieniądze nie na to konto co trzeba i nie mogli utworzyć do tego konta zlecenia stałego.
Wracając natomiast do ludzi i do stwierdzenia, że za granicą może być lepiej w kwestii pracy. Tu jest tak samo (różnica w zarobkach). Nic sobą nie reprezentujesz to nie awansujesz. Tak samo jak w Polsce . Jesteś ambitną osobą, skorą do nauki to do dzieła. Grunt ten sam, start ten sam. Albo jesteś wartościowy na rynku pracy albo nie. Jeżeli nie jesteś to może najwyższy czas zacząć inwestować w siebie. Uczyć się. Zarówno tu jak i tam jest ta sama sytuacja. Chcesz zarabiać najwięcej musisz być najlepszy.
A skoro podobna sytuacja jest z pracą to i podobna sytuacja jest z bezrobociem. Jest bezrobocie i jest margines społeczny nazywani tutaj NED (Nie wyedukowany delikwent) . Ale jest jedna olbrzymia różnica. O ile Królowa i rząd Brytyjski na własnym łonie wychowali nie wyedukowanych nierobów z pokolenia na pokolenie utwierdzających się w przekonaniu, że nie trzeba pracować bo państwo da. Lepiej pić i ćpać bo wtedy jeszcze lepsza kasa. O tyle w Polsce jest to odziedziczone po komunizmie a właściwie jest to skutek upadku komunizmu w Polsce. Ludzie nie potrafili odnaleźć się na wolnym rynku. Nie potrafili zrozumieć, że pracy już się nie dostaję. Teraz to bardziej działa jak wymiana ja Ci dam pracę (umiejętności, wiedzę), Ty mi za to pieniądze. Nie ma wiedzy, nie ma umiejętności to niema pieniędzy. A teraz to już tak z przyzwyczajenia się dzieje. Lepiej powiedzieć, że pracy niema niż iść i pracować. Młodzi biorą przykład ze starszych ze swojego otoczenia. A ze względu toporność naszej kształconej jeszcze w PRL kadry nauczycielskiej, która w żaden sposób nie potrafi (są wyjątki) wyjaśnić młodzieży po co się uczyć, dalej tworzymy nie wyedukowanych, nie nauczonych logicznego myślenia ludzi, którzy będą ten krąg zamykać. I to samo się dzieje na wyspach. Poziom edukacji jest żałosny.
Chyba to jest wpisane w rozwój cywilizacyjny kraju (każdego). Tworzy się taki margines społeczny ludzi beznadziejnie wierzących, że państwo im pomoże takie po PRL-owskie myślenie „ czy się stoi czy się leży dniówka zawsze się należy”. Ale skąd takie myślenie w UK? W polskiej komunistycznej rzeczywistości każdy miał pracę, potrzebną czy nie ale miał.
Natomiast tu w UK nie każdy ma pracę. Ale każdy ma pomoc socjalną. Mniejszą większą ale ma. Rozpieszczanie obywateli. Czy za samo bycie już powinni mi płacić. I nad tym ubolewam. Ludzie pracy nie rzadko mają gorzej niż debile nie potrafiący się podpisać.
Dużo jeszcze zmian przed nami ale największa powinna się odbyć w naszych umysłach. Z nadzieją spoglądam w przyszłość. Że Polska nie popełni tych samych błędów co np. UK.
Hej
OdpowiedzUsuńTwój blog bardzo dobrze się zapowiada. Zgadzam się z Twoimi poglądami. Dodałem Twojego linka u siebie. Może chciałbyś też dodać mojego
http://gielda-wedlug-iceq.blogspot.com/
Pozdrawiam
Dokładnie takie same doświadczenia wywiozłem z Hiszpanii, w której miałem okazję mieszkać i pracować przez parę miesięcy.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe spostrzeżenia zaprezentowałeś.