Czy zagranicą jest lepiej: Autobus prawdę Ci powie
Nie chcę wprowadzać nikogo w błąd. Informacje na tym blogu są moją subiektywną oceną.
Po paru latach w UK jeżeli zapytali byście mnie czy jak bym wiedział przed przyjazdem to co wiem, to czy bym dalej zdecydował się na przyjazd? odpowiedz brzmi TAK!
Po mimo wzlotów i upadków. Pomimo wielu wyzwań uważam, że można wiele się nauczyć. Zweryfikować swoje podejście do życia. Nabrać doświadczenia. I przekonać się, że nie taka zła Polska jak ją malują.
Wiem, że w ostatnim czasie w Polsce dzieją się dziwne rzeczy i jeszcze dziwniejsze są przed nami.
Ale co do polityki to moje podejście jest od wielu lat takie same:
Tutaj też nie jest "halo". Tubylcy się coraz bardziej wkurzają bo
kryzys na wyspach, a robić się dalej nie chce. Rząd socjal ucina więc trzeba na Polaków winę zrzucić, że prace zabieramy.
wyjaśnienie
A co do poprzedniego wpisu, w którym wyjaśniałem kwestie zarobków proszę mieć na uwadze, że , że pisałem na bazie własnych doświadczeń, a mieszkam na terenie Szkocji, różnica między Szkocją a Anglią jest widoczna gołym okiem. Oraz przykłady były podawane na najniższej krajowej.
Jedna z rozmów z moim znajomym dała mi do myślenia. Zrobiliśmy zestawienie: Polska vs Szkocja (5 osób w 3 pokojowym mieszkaniu) i okazało się, że w Szkocji jeżeli żyje się na takiej samej stopie życiowej jak w Polsce to można zaoszczędzić więcej (dzięki różnicy kursu). Poruszyliśmy również temat nazwijmy to "kosztu psychicznego".
Czyli jak to wygląda jak ludzie zjadą do UK. I w dużej mierze moje stanowisko pokryło się z jego.
Kiedy sam przybyłem to tego pięknego kraju byłem zachwycony. Wrażenia te są nie do opisania. Ale tak naprawdę trochę się przeliczyłem. Jest to zupełnie inny tryb życia. Zupełnie jak by człowiek wrócił na studia. Wprowadził się do akademika. Mieszkasz w kilka osób. Imprezy częściej niż dni wolne. Idziesz odwalisz swoje w pracy i wychodzisz. Zapłacą Ci za to i jest git. Niczym się nie przejmujesz.
Ale ja nie tego oczekiwałem od życia. Chciałem coś osiągnąć.
Po pewnym czasie przestaje bawić tak tryb życia wręcz zaczyna męczyć. Zaczynasz tęsknić za Polską, za znajomymi. Wiem, że ludzie popadają w depresje, właśnie przez samotność i tęsknotę. Dobrze, że ja nie przyjechałem sam, bo zapewne już dawno bym siedział w Polsce, ale przetrwaliśmy.
Teraz jadąc do pracy codziennie widuję naprawdę radzących sobie tu Polaków. Ludzi na stanowiskach. Wykształconych, żyjących życiem codziennym takich samych jak ludzie w Polsce. Mijam polskie knajpki i sklepy. Jest też kupa młodych szczęśliwych polaków, cieszących się życiem, w taki sam sposób jak ja zaraz po przyjeździe. W tym samym autobusie widzę też samotnych ludzi patrzących gdzieś daleko przez okno za czymś co minęło. Nie jednokrotnie przyjazd tutaj złamał im życie, a miało być tak pięknie. Widzę znerwicowane polskie matki z dziećmi, które przyjechały za lepszym życiem, a mają po dziurki w nosie swoich dzieci. Chciały by zrobić coś dla siebie czy wyjść gdzieś z mężem, ale opiekunka bierze półtora raza więcej za godzinę niż one dostają, a rodziny niema tutaj. Nie mówiąc o przedszkolu, które więcej kosztuje niż one zarabiają. Widzę ludzi którym nie wyszło, którzy spodziewali się czegoś innego. Albo po prostu zagalopowali się z imprezowaniem, z alkoholem.
Wszystko ma dwie strony medalu. Tak jak wyjazd za granice. Z jednej strony jest lepiej, łatwiej, taniej. A z drugiej pusto, samotnie.
Miałem przyjemność rozmawiać ostatnio z paroma moimi znajomymi na temat ich początków na wyspach i doszedłem do wniosków, że duża rolę w tym jak układa się ludziom na obczyźnie odgrywa charakter i silna wola.
Nie wszyscy wiedzieli czego chcą, prowadzili wegetację. Bez większych zmian, ale doszli do momentu w którym postanowili zmienić swoje życie. I tego się trzymali. I teraz mają się całkiem dobrze.
Inni znowu od razu przyjechali zdeterminowani, skupieni na wykorzystaniu szansy jaką był wyjazd.
Inni przyjechali tu z ciekawości, potem tak jak ja wkręcili się w wir życia emigranta i kiedy już kurz po wirze opadł, okazało się, że jednak się tu źle czują. Że doskwiera samotność, wyobcowanie, tęsknią za rodziną. Chcą wrócić.
Ale wszyscy mówią, że jest ciężko psychicznie. Nawet tych, którym się udało lepiej dopada czasem depresja i tęsknota.
Co do pytania, które postawiłem sobie na początku postu czy warto było wyjechać ? Oczywiście tak. Wyjazd całkowicie zmienił mój pogląd na życie. Nauczył samodzielności. Skłonił do zmian i dalej skłania. Teraz chcę wyciągnąć z życia jak najwięcej. Ponad 2 lata zajęło mi zrozumienie, że sen, praca, sen, praca, impreza itd. to nie jest życie. Pomimo tego, że mam to czego chciałem. Mam wspaniałą rodzinę, dom i stać mnie na wiele. Postanowiłem zmienić swoje życie. Bo nie samą pracą człowiek, żyje. Ale czasem który może spędzić z najbliższymi. Właśnie obecność bliskich jest tu najważniejsza. To jest to co podtrzymuje na duchu. Właśnie tego nauczył mnie wyjazd. Żeby jak najwięcej czasu spędzać z bliskimi i robiąc to co Ci daje przyjemność.
Bo niema sensu marnować życia goniąc za pieniędzmi, które i tak szczęścia nie dają.
Dokształcaj się, pracuj nad produktywnością, nie będzie trzeba poświęcać rodziny dla pracy.
Zerknij również na:
Czy zagranicą jest lepiej: Porównanie zarobków
Po paru latach w UK jeżeli zapytali byście mnie czy jak bym wiedział przed przyjazdem to co wiem, to czy bym dalej zdecydował się na przyjazd? odpowiedz brzmi TAK!
Po mimo wzlotów i upadków. Pomimo wielu wyzwań uważam, że można wiele się nauczyć. Zweryfikować swoje podejście do życia. Nabrać doświadczenia. I przekonać się, że nie taka zła Polska jak ją malują.
Wiem, że w ostatnim czasie w Polsce dzieją się dziwne rzeczy i jeszcze dziwniejsze są przed nami.
Ale co do polityki to moje podejście jest od wielu lat takie same:
"Kto by nie rządził to biednemu i tak wiatr w oczy. A bogatemu i tak zwisa bo go stać"
Tutaj też nie jest "halo". Tubylcy się coraz bardziej wkurzają bo
kryzys na wyspach, a robić się dalej nie chce. Rząd socjal ucina więc trzeba na Polaków winę zrzucić, że prace zabieramy.
wyjaśnienie
A co do poprzedniego wpisu, w którym wyjaśniałem kwestie zarobków proszę mieć na uwadze, że , że pisałem na bazie własnych doświadczeń, a mieszkam na terenie Szkocji, różnica między Szkocją a Anglią jest widoczna gołym okiem. Oraz przykłady były podawane na najniższej krajowej.
Jedna z rozmów z moim znajomym dała mi do myślenia. Zrobiliśmy zestawienie: Polska vs Szkocja (5 osób w 3 pokojowym mieszkaniu) i okazało się, że w Szkocji jeżeli żyje się na takiej samej stopie życiowej jak w Polsce to można zaoszczędzić więcej (dzięki różnicy kursu). Poruszyliśmy również temat nazwijmy to "kosztu psychicznego".
Czyli jak to wygląda jak ludzie zjadą do UK. I w dużej mierze moje stanowisko pokryło się z jego.
Kiedy sam przybyłem to tego pięknego kraju byłem zachwycony. Wrażenia te są nie do opisania. Ale tak naprawdę trochę się przeliczyłem. Jest to zupełnie inny tryb życia. Zupełnie jak by człowiek wrócił na studia. Wprowadził się do akademika. Mieszkasz w kilka osób. Imprezy częściej niż dni wolne. Idziesz odwalisz swoje w pracy i wychodzisz. Zapłacą Ci za to i jest git. Niczym się nie przejmujesz.
Ale ja nie tego oczekiwałem od życia. Chciałem coś osiągnąć.
Po pewnym czasie przestaje bawić tak tryb życia wręcz zaczyna męczyć. Zaczynasz tęsknić za Polską, za znajomymi. Wiem, że ludzie popadają w depresje, właśnie przez samotność i tęsknotę. Dobrze, że ja nie przyjechałem sam, bo zapewne już dawno bym siedział w Polsce, ale przetrwaliśmy.
Google.com |
Teraz jadąc do pracy codziennie widuję naprawdę radzących sobie tu Polaków. Ludzi na stanowiskach. Wykształconych, żyjących życiem codziennym takich samych jak ludzie w Polsce. Mijam polskie knajpki i sklepy. Jest też kupa młodych szczęśliwych polaków, cieszących się życiem, w taki sam sposób jak ja zaraz po przyjeździe. W tym samym autobusie widzę też samotnych ludzi patrzących gdzieś daleko przez okno za czymś co minęło. Nie jednokrotnie przyjazd tutaj złamał im życie, a miało być tak pięknie. Widzę znerwicowane polskie matki z dziećmi, które przyjechały za lepszym życiem, a mają po dziurki w nosie swoich dzieci. Chciały by zrobić coś dla siebie czy wyjść gdzieś z mężem, ale opiekunka bierze półtora raza więcej za godzinę niż one dostają, a rodziny niema tutaj. Nie mówiąc o przedszkolu, które więcej kosztuje niż one zarabiają. Widzę ludzi którym nie wyszło, którzy spodziewali się czegoś innego. Albo po prostu zagalopowali się z imprezowaniem, z alkoholem.
Wszystko ma dwie strony medalu. Tak jak wyjazd za granice. Z jednej strony jest lepiej, łatwiej, taniej. A z drugiej pusto, samotnie.
Miałem przyjemność rozmawiać ostatnio z paroma moimi znajomymi na temat ich początków na wyspach i doszedłem do wniosków, że duża rolę w tym jak układa się ludziom na obczyźnie odgrywa charakter i silna wola.
Nie wszyscy wiedzieli czego chcą, prowadzili wegetację. Bez większych zmian, ale doszli do momentu w którym postanowili zmienić swoje życie. I tego się trzymali. I teraz mają się całkiem dobrze.
Inni znowu od razu przyjechali zdeterminowani, skupieni na wykorzystaniu szansy jaką był wyjazd.
Inni przyjechali tu z ciekawości, potem tak jak ja wkręcili się w wir życia emigranta i kiedy już kurz po wirze opadł, okazało się, że jednak się tu źle czują. Że doskwiera samotność, wyobcowanie, tęsknią za rodziną. Chcą wrócić.
Ale wszyscy mówią, że jest ciężko psychicznie. Nawet tych, którym się udało lepiej dopada czasem depresja i tęsknota.
Co do pytania, które postawiłem sobie na początku postu czy warto było wyjechać ? Oczywiście tak. Wyjazd całkowicie zmienił mój pogląd na życie. Nauczył samodzielności. Skłonił do zmian i dalej skłania. Teraz chcę wyciągnąć z życia jak najwięcej. Ponad 2 lata zajęło mi zrozumienie, że sen, praca, sen, praca, impreza itd. to nie jest życie. Pomimo tego, że mam to czego chciałem. Mam wspaniałą rodzinę, dom i stać mnie na wiele. Postanowiłem zmienić swoje życie. Bo nie samą pracą człowiek, żyje. Ale czasem który może spędzić z najbliższymi. Właśnie obecność bliskich jest tu najważniejsza. To jest to co podtrzymuje na duchu. Właśnie tego nauczył mnie wyjazd. Żeby jak najwięcej czasu spędzać z bliskimi i robiąc to co Ci daje przyjemność.
Bo niema sensu marnować życia goniąc za pieniędzmi, które i tak szczęścia nie dają.
Dokształcaj się, pracuj nad produktywnością, nie będzie trzeba poświęcać rodziny dla pracy.
Zerknij również na:
Czy zagranicą jest lepiej: Porównanie zarobków
Jak to mowia: "Jak sobie poscielesz, tak sie wyspisz". Kazdy podejmuje wlasne decyzje i kieruje swoim zyciem wedlug wlasnych upodoban.
OdpowiedzUsuń